Data publikacji: 11.11.2023 o 20:32
Do szalonych, mocno nasyconych emocjami i propagandą nagłówków oraz tytułów zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Są wszędzie.
Widzimy je na internetowych portalach, widzimy na Youtube, dopadają nas nawet w przesyłanych przez naszych znajomych wiadomościach.
Czasami uznajemy, że są tak niedorzeczne, że możemy się z tego śmiać, bo ich waga wydaje się nam totalną bzdurą.
Dziś - w świecie mediów społecznościowych, gdzie każdy może taką wydumaną i napompowaną historię zakwestionować, niemożliwe albo przynajmniej nieopłacalne, byłoby promowanie treści, które są wyssane z palca lub po prostu wyolbrzymione.
Tyle, że wcale tak nie jest.
Już w badaniach prowadzonych w roku 2014 widać było, że zaledwie 41% Amerykanów czytało treść artykułu ZANIM poleciło go dalej w mediach społecznościowych lub w wiadomościach wysyłanych do swoich znajomych.
Blisko 60% użytkowników internetu ograniczało się wyłącznie do przeczytania tytułu lub tylko tytułu i leadu - wstępnej części artykułu.
Czy taki drobiazg, jak tytuł lub nagłówek, może być narzędziem manipulacji?
Pogadajmy o tym - i to na przykładach.
Naprawdę warto!
Jeśli chcesz otrzymywać na maila informacje o nowych odcinkach - zapisz swój adres e-mail na stronie: https://pogodneszorty.pl/lista