Tobias Ulbrich - C19: nauka, (bez) prawie i opór.

A

Widzów
Data publikacji: 09.10.2025 o 20:09
Tobias Ulbrich - C19: nauka, (bez) prawie i opór. O tym, jak wygląda walka o sprawiedliwość osób poszkodowanych po szczepieniach przeciw COVID-19, opowiada mecenas Tobias Ulbrich, który prowadzi setki takich spraw w niemieckich sądach. Jego doświadczenia rzucają światło na to, jak prawo i nauka zderzają się z rzeczywistością tysięcy osób. Fala zgłoszeń i pierwsze kroki Kancelaria, w której pracuje Ulbrich, otrzymała już ponad 6 000 zgłoszeń od osób, które uważają, że szczepienie doprowadziło u nich do poważnych problemów zdrowotnych. Zorganizowano dla nich bezpłatne porady, a obecnie w toku jest ponad 3 000 postępowań, z czego ponad 800 to sprawy cywilne, a reszta toczy się przed sądami społecznymi. To liczby, które pokazują skalę problemu – i zarazem chaosu informacyjnego. Na początku, zanim kancelaria mogła ruszyć z działaniami, potrzebna była ogromna praca naukowa: przeglądanie publikacji, badanie przypadków, zbieranie danych. W efekcie powstała własna baza danych z ponad 5 500 indywidualnych przypadków, analizowanych pod kątem rodzaju szczepionki, serii i objawów. Gdzie zawiodły instytucje? Ulbrich zwraca uwagę na poważne braki w monitoringu szczepionek przez instytucje takie jak niemiecki Instytut Paula Ehrlicha. Brakowało analiz poszczególnych serii szczepionek, nie było informacji o możliwych zanieczyszczeniach czy różnicach między partiami. To zmusiło prawników do samodzielnego zbierania i analizowania danych – i okazało się, że niektóre partie szczepionek były znacznie częściej powiązane ze zgłoszeniami powikłań. Przykład? Partia EX8679, którą otrzymała m.in. znana z jednej ze spraw Katharina König, pojawiała się wyjątkowo często w zgłoszeniach poważnych powikłań. Jak wygląda batalia sądowa? Większość spraw toczy się przeciwko producentom szczepionek (najczęściej BioNTech), ale są też pozwy przeciwko lekarzom, państwu (jako organizatorowi akcji szczepień), a nawet firmom ubezpieczeniowym, które często odmawiają pokrycia kosztów leczenia. Co ciekawe, sądy bardzo rzadko przyznają rację poszkodowanym. Większość wyroków opiera się na tzw. „pozytywnym bilansie korzyści i ryzyka” szczepionek, powołując się na opinie oficjalnych gremiów naukowych (takich jak CHMP przy EMA). Argumenty niezależnych ekspertów czy nowe badania naukowe często są ignorowane – sądy uznają, że „jeden naukowiec nie może mieć racji przeciwko 27-osobowemu komitetowi ekspertów”. Kto decyduje, co jest „prawdą naukową”? Tu pojawia się największy problem: sądy uznają za „naukową prawdę” to, co stwierdzą oficjalne gremia, nawet bez jawnej prezentacji dowodów. To trochę tak, jakby w sporze o jakość chleba uznać, że rację ma zawsze piekarz, bo piecze najwięcej bułek – niezależnie od tego, co znajdziemy w środku bochenka. Tymczasem wiele nowych badań wskazuje, że skutki uboczne mogą być powiązane z konkretnymi składnikami szczepionek, a nawet z błędami produkcyjnymi. Jednak te argumenty rzadko trafiają do sądowych rozstrzygnięć. Kwestia tzw. „kausalności” – czyli czy szczepionka naprawdę zaszkodziła? Aby wygrać sprawę, poszkodowany musi wykazać, że szczepionka była „odpowiednia” do wywołania danego uszczerbku na zdrowiu. To wymaga przedstawienia licznych publikacji naukowych, badań i analiz parametrów immunologicznych. Jednak nawet wtedy producenci szczepionek często próbują zrzucić winę na inne czynniki – np. wcześniejsze choroby, styl życia, a nawet przypadkowe zdarzenia. Zmieniające się definicje i komunikaty Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów jest zmiana definicji „aktywnej immunizacji” i „ochrony przed zakażeniem” w oficjalnych dokumentach – już po rozpoczęciu kampanii szczepień. Początkowo szczepionki miały zapewniać ochronę przed zakażeniem i transmisją wirusa. Z czasem jednak oficjalne komunikaty zaczęły mówić tylko o „ochronie przed ciężkim przebiegiem choroby”. To, zdaniem Ulbricha, wprowadziło w błąd zarówno pacjentów, jak i lekarzy. Czy prawo jest po stronie prawdy? Mecenas Ulbrich podkreśla: „Prawo powinno opierać się na prawdzie. Jeśli zastępujemy ją fikcją, prawo staje się bezprawiem.” Jego zdaniem obecne orzecznictwo zbyt łatwo przyjmuje narrację producentów i oficjalnych instytucji, ignorując nowe dowody i głosy poszkodowanych. Podsumowanie: Co dalej? Sprawa odszkodowań za powikłania poszczepienne to nie tylko kwestia indywidualnych dramatów, ale też test dla naszego systemu prawnego i społecznego zaufania. Czy potrafimy uczciwie rozliczać się z błędów? Czy potrafimy słuchać tych, którzy zostali poszkodowani? A może wygodniej nam wierzyć w oficjalne komunikaty i nie zadawać trudnych pytań? - W kancelarii prowadzącej sprawy dotyczące szkód poszczepiennych zgłosiło się ponad 6 000 osób, które uznały, że szczepienie przeciw COVID-19 spowodowało u nich uszczerbek na zdrowiu. - Przeprowadzono ponad 6 000 bezpłatnych konsultacji oraz ponad 3 000 postępowań prawnych, w tym: - Ponad 800 spraw cywilnych przed sądami krajowymi, - Liczne sprawy przed sądami wyższymi i sądami socjalnymi, - Spory z ubezpieczycielami zdrowotnymi i wypadkowymi. - Opracowano własną bazę danych z 5 500 przypadkami szkód poszczepiennych, pozwalającą analizować zależności między konkretnymi seriami szczepionek a rodzajami powikłań. - Najwięcej niepożądanych skutków wykazano w przypadku szczepionek Comirnaty (BioNTech) i Moderna, z różnicami w częstotliwości szkód po poszczególnych dawkach i seriach. - Wykryto znaczne przekroczenia dopuszczalnych poziomów zanieczyszczeń (np. obecność SV40) w niektórych seriach szczepionek. - Wyniki własnych analiz potwierdziły dane opublikowane przez Paul-Ehrlich-Institut. źródło: https://www.youtube.com/watch?v=ldpOAuhlfKw